Uwaga! Astrologowie ogłaszają, że symbolem tego wpisu będą gry free-to-play. Nikt nie powinien się astrologom dziwić. Już od pewnego czasu wszelkie znaki na niebie i ziemi, w tym analizy oraz raporty ekspertów, wskazują, iż przychody generowane przez gry z segmentu free-to-play są ogromne, stale rosną, a tendencja ta powinna utrzymać się również w nadchodzących latach.
Zarówno ogłoszenie astrologów, jak i wspomniane raporty zmuszają do postawienia dwóch pytań – w jaki sposób darmowe z nazwy gry wideo mogą przynosić jakiekolwiek przychody oraz czy oznaczanie wspomnianego rodzaju gier jako darmowych jest bezpieczne z prawnego punktu widzenia.
Nie od dziś wiadomo, że gry wideo odpowiadają za znaczną część zła na świecie. Obiegowa opinia głosi, że nadmiar wirtualnej rozrywki może prowadzić do wszelkiej maści uzależnień, rozkładu więzi społecznych, a utrzymywanie kontaktów z osobami aktywnie grającymi zwiększa ryzyko wystąpienia alergii na ołów. Dlatego przed każdą rozgrywką zapoznaj się z treścią ulotki załączonej do opakowania bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.
Gry wideo na dobre zakotwiczyły w otaczającej nas rzeczywistości. Informacje o gorących nowościach i ich twórcach coraz częściej trafiają na łamy mainstreamowej prasy, a twórcy książek oraz filmów coraz rzadziej wstydzą się traktować o grach wideo i czerpać z nich inspiracje. Niektórym nadal ciężko uwierzyć, że radosne gierczenie przestało stanowić wyłączną domenę młodzieży i uprawiane jest także przez dorosłych. Co więcej, doczekaliśmy czasów, kiedy gry wideo dostępne są na wyciągnięcie ręki, a nasze powroty do wirtualnych światów odbywają się (w dużej mierze) bez problemów technicznych. W zakres umiejętności niezbędnych do uruchomienia gry przestały wchodzić lewitacja i wstrzymywanie oddechu. Nowa gra, wczytaj grę, opuść grę – wszystko dzieje się niemalże automatycznie, dlatego przerwę, by zapytać, czym właściwie jest gra.